Part of the Orange Group

Expert's Voice
15 min read

Wywiad ze Stanisławem Namyślakiem z Santander Bank Polska.

Article written by:

Wywiad ze Stanisławem Namyślakiem z Santander Bank Polska.

Łukasz Bober: Moim gościem jest Stanisław Namyślak, Chief Technology Officer w Pionie Transformacji Cyfrowej w Santander Bank Polska.

Stanisław Namyślak: Dzień dobry.

Ł: Dzień dobry Staszku, dziękuję, że przyjąłeś zaproszenie. Cieszę się tym bardziej, że rzadko spotyka się tak doświadczonych ekspertów jak Ty. Ponad 20 lat doświadczenia w IT dla bankowości.

Porozmawiajmy zatem o tym, jak zmieniała się bankowość na przestrzeni lat i oczywiście jak zmieniała się w ciągu ostatnich miesięcy, od marca 2020, kiedy sytuacja na świecie zmieniła się diametralnie i nagle.

Co się pozmieniało u Was? Co się pozmieniało w Santander Bank Polska? Jak Ty to widzisz? Jak sytuacja zupełnie nieprzewidywalna zmieniła oblicze banku?

S: Wychodząc poza ramy tego pytania, ale wrócę do niego za chwilę, z pewnością jest faktem, że Covid-19 wymusił na banku, na całym sektorze finansowym i na wielu organizacjach, bardzo gwałtowne działania.

To sytuacja, do której nie można było przygotowywać się tygodniami czy miesiącami i stopniowo podejmować pewne akcje. Trzeba było te akcje wykonać natychmiast, właściwie z dnia na dzień. Wczoraj byliśmy w biurze, dziś jesteśmy w domu.

Przy okazji odpowiedzi na to pytanie, chciałbym bardzo mocno podkreślić, że w moim odczuciu, ale chyba nie jestem odosobniony w tym mniemaniu, sektor finansowy zdał egzamin. Nie było takiej sytuacji w Polsce, że usługi bankowe były niedostępne, że bank nie funkcjonował, że klienci nie mieli dostępu do swoich pieniędzy, że nie było pieniędzy w bankomatach, że były z tym jakiekolwiek kłopoty.

Oczywiście, było trochę niepokoju i było to dla nas dostrzegalne. Na przykład w bankomatach zaobserwowaliśmy zwiększone ilości wypłat gotówki. Był to jednak niepokój bardzo krótki i bardzo szybko rynek się uspokoił.

Także, jeśli chodzi o zachowanie ciągłości działania, to trzeba podkreślić, że banki, nasz i wszystkie inne, cały sektor finansowy, sprostały temu wyzwaniu.

I druga rzecz bardzo pozytywna, gdzie również sektor finansowy zdał egzamin i bardzo dobrze się spisał, to wsparcie działań, które rząd podejmował w celu ochrony rynku, ochrony przedsiębiorców. Regulacje, te rządowe i dalej ustawowe, wprowadzane były bardzo szybko, w dużej mierze z wykorzystaniem narzędzi, środków i struktur bankowych i sektora finansowego. Mam tu na myśli na przykład możliwość składania wniosków o udostępnianie środków pomocowych przez bankowość elektroniczną. Tutaj znowu, śmiem twierdzić, sektor finansowy, w tym i nasz bank, bardzo dobrze się spisał i bardzo sprawnie dostosował swoje systemy. Dzięki wszystkim tym działaniom, klienci mieli dostęp do środków pomocowych bardzo szybko i mogli działać bardziej elastycznie.

I to jest tak na marginesie pochwała na rzecz sektora finansowego. Myślę, że się należy.

Ł: Bez wątpienia. Jestem jednym z tych, którzy z bliska to obserwowali choćby ze względu na zaangażowanie BlueSoft w działania PFR. Zdarzały się ciężkie chwile, ale chyba jest niewiele osób, które są w stanie zaprzeczyć tym stwierdzeniom.

S: Tak. Wracając do meritum, ja funkcjonuję w zespole IT. W zespołach IT jesteśmy przygotowani od dawna do tego, żeby być w każdej chwili zdolnym do obsługi zdalnej procesów i systemów bankowych czy wspierania banku wtedy, kiedy jest taka potrzeba.

Dla mnie – przedstawiciela IT, działu rozwojowego, analitycznego, developerskiego – fakt, że  z dnia na dzień trzeba było wyjść z biura i trafić do domu i wykonywać swoją pracę zdalnie, to nie było nic nowego. Natomiast oczywiście jest szereg osób i szereg departamentów, a nawet obszarów banku, dla których to jednak było coś zupełnie nowego. Pandemia pokazała, że wiele rzeczy, które wydawały nam się kiedyś trudne albo nawet niemożliwe do zrealizowania, raptem z dnia na dzień okazały się możliwe, a nawet konieczne do przeprowadzenia. Wydawało się, że do tej pory banki dążyły to tego, żeby praca była wykonywana w biurach, przy biurku, razem, zespołowo, ze względu na efektywność. Pandemia pokazała, że wcale nie musi tak być i można bardzo efektywnie i bez przeszkód dla ciągłości funkcjonowania banku, praktycznie z dnia na dzień, przenieść całą działalność operacyjną na zewnątrz, poza bank i to wszystko może funkcjonować sprawnie. I tu znowu wracam do tego, od czego zacząłem: banki zdały egzamin. Oczywiście, wiązało się to z szeregiem różnych działań, które bank musiał podjąć, żeby z dnia na dzień przestawić całą linię produkcyjną i wszystkich ludzi do pracy zdalnej. Nie wszyscy byli, tak jak w IT, przygotowani, nie wszyscy posiadali komputery przenośne i narzędzia do pracy zdalnej. Bank jest oczywiście wyposażony w narzędzia do pracy zdalnej, do organizacji spotkań, konferencji webowych, telekonferencji, dzielenia pulpitów, natomiast trzeba było bardzo wzmocnić moc przetwórczą tych narzędzi, ponieważ były one wyliczone na pewną skalę, pewien procent pracy zdalnej, a teraz okazało się, że z tego niewielkiego procenta zrobiło się sto procent.

Ł: Podsumowując, można stwierdzić, że potrzebne było odpowiednie wyskalowanie procesów, które już w banku istniały.

S: Tak, zgadza się. Jeżeli mielibyśmy odpowiedzieć sobie, jaki miał wpływ Covid-19 na pracowników i podejście do pracy zdalnej, to po pierwsze, pokazał organizacji, pracownikom i managerom, że to jest możliwe. Praca zdalna może być całkowicie normalnym rodzajem pracy w przyszłości. Dla pracowników taka formuła jest wygodna i chwalą sobie ten rodzaj pracy, bo rozwiązuje on szereg problemów: ogranicza czas na dojazdy, rozwiązuje często problem opieki nad dziećmi, wysłaniem dzieci do szkoły, odebraniem dzieci ze szkoły itd. Praca zdalna wymaga oczywiście od każdego z nas pewnego przeorganizowania własnego życia prywatnego, dostosowania się do nowych realiów. Jednak patrząc na to, jak pracownicy banku funkcjonują w tej nowej rzeczywistości, jak sprawnie się przeorganizowali i ile czasu poświęcają na pracę dla banku, a ile na życie osobiste, śmiało można powiedzieć, że bardzo efektywnie to funkcjonuje.

Ł: Dobre podsumowanie. Te zawory bezpieczeństwa, w które wyposażony jest bank, zadziałały tak, jak miały zadziałać i udało się przejść przez początkowe perturbacje.

S: Tak, to też pokazuje, jak sprawnie funkcjonuje bank. Wszystkie oddziały są czynne, bo oczywiście nie wszyscy mogą pracować zdalnie.  Trudno mi sobie wyobrazić pracę zdalną osoby, która obsługuje przy ladzie klienta – taka osoba musi być w oddziale.

Ł: Na rynku usług finansowych pojawia się coraz więcej firm operujących jedynie wirtualnie. Takim przykładem może być Revolut, oraz inne firmy, które próbują naśladować ten model. Widzisz szansę na to, żeby bank stał się taką instytucją czysto wirtualną? Czy jest szansa, że będzie siedziba główna i pojedyncze oddziały banku, z czego jeden przy siedzibie głównej?

S: Generalnie wydaje mi się, świat idzie w tym kierunku. Podałeś przykład Revoluta, który przecież jest bankiem. Może nie u nas, w Polsce, ale funkcjonuje całkowicie wirtualnie i funkcjonuje sprawnie.

W Grupie Santander mamy przykład Open Banku, który jest bankiem zupełnie wirtualnym. Ma jeden oddział w Madrycie, ale poza tym działa w całej Hiszpanii bez oddziałów, całkowicie wirtualnie i wszystkie operacje można wykonać zdalnie.

Nasz bank również dąży do tego. Covid-19 pokazał, że musimy przyspieszyć to działanie, bo niezależnie od tego, czy chcemy czy nie, Covid-19 powoduje, że nasi klienci chcą coraz więcej działań wykonywać zdalnie, bez kontaktu z oddziałem. Niektórzy bez kontaktu z pracownikiem, nawet jeżeli są obsługiwani w oddziale. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów, musimy przyspieszyć digitalizację, ucyfrowienie wszystkich naszych procesów, żeby były zaprojektowane z myślą o takiej obsłudze jako głównym kanale.

A odpowiadając wprost na pytanie – oczywiście jest szansa na całkowicie wirtualny bank tradycyjny.

Ł: To słowo ‘tradycyjny’ jest właśnie istotą tego pytania. Jeżeli banki powstają jako wirtualne, to one z założenia są gotowe aby funkcjonować w świecie cyfrowym. Natomiast pojawia się pytanie, czy czeka nas przyszłość, w której te banki, które działały tradycyjnie, przejdą do sfery jedynie wirtualnej?

S: Jeżeli przez wirtualne rozumiemy także obsługę klienta przez pracownika, ale nie bezpośrednio przy ladzie, ale przez urządzenia internetowe, narzędzia komunikacji zdalnej, wideokonferencje, wideochaty itd. to oczywiście, że tak.

Ł: A czy według Ciebie, regulacje nadążają za tą potrzebą?

S: Będą nadążać, na pewno tak. Regulacje muszą się dostosowywać do życia i podążać za życiem i za zmieniającą się rzeczywistością na rynku. Brak odpowiednich regulacji nas stopuje. Takie instytucje jak banki  podlegają bardzo ściśle pod regulacje i jest to jeden z powodów, dla których jest im trudniej konkurować ze start-upami, które pod te regulacje nie podlegają. W ich modelu biznesowym jest  wprowadzenie jedynie pewnego podzbioru operacji bankowych, tego, który jest najbardziej atrakcyjny czy najłatwiejszy do wprowadzenia, na przykład płatności i transferów.

Oczywiście trzeba też rozumieć ideę tych regulacji. Główną siłą banku jest zaufanie klientów i bezpieczeństwo środków. Klienci przychodzą do banku i lokują tutaj pieniądze dlatego, że mają zaufanie do instytucji. Wiedzą, że te pieniądze są bezpieczne, że nie zginą i że będą zawsze dostępne, kiedy będzie potrzeba po nie sięgnąć. Że jak trzeba będzie, to dostaną kredyt, a jak trzeba będzie to ulokują pieniądze. To zaufanie banki budują również dzięki temu, że spełniają wymogi krajowych i międzynarodowych regulatorów.

Ł: Covid-19 zdecydowanie jest elementem, który zmienił bankowość, przetestował mechanizmy, ale też nadał sektorowi przyspieszenia. Poprzednim akceleratorem , według mnie, były standardy PSD2, które wchodziły w życie we wszystkich krajach europejskich. Czy nie jest tak, że dzięki zmianom, które wprowadziła dyrektywa PSD2, było łatwiej teraz w sytuacji pandemii? To nie jest tak, że PSD2 spowodowało, że banki się trochę otworzyły, zmieniły się, i łatwiej im było myśleć o takiej sytuacji, jaka miała miejsce w marcu?

S: Ja tego bym nie wiązał. Według mnie PSD2 nie miało na to dużego wpływu. Te regulacje to jest takie szersze otworzenie furtki na współpracę banków z innymi podmiotami, choćby innymi bankami. W tej chwili nie widzę jeszcze takiego dynamicznego wykorzystania tych regulacji, poza takim oczywistym jak pojawiającej się sukcesywnie w systemach bankowości elektronicznej możliwości obejrzenia swojego rachunku, który jest ulokowany w innym banku i sprawdzenia historii na tym rachunku.

Daleko jeszcze do ideału i do tego, żeby możliwe było sprawne, aktywne działanie z globalnej perspektywy. Jeszcze nie jesteśmy w sytuacji przelewania pieniędzy, wykonywanie różnych operacji z jednego miejsca. Tak, aby była możliwość, żeby z mojej ulubionej bankowości mobilnej wykonać wszystkie operacje, jakie chcę, niezależnie od tego, w którym banku mam konto. Dla mnie, jako klienta, byłoby to wygodne, bo nie musiałbym się logować do trzech czy czterech bankowości mobilnych, jeśli mam konta w trzech czy czterech różnych bankach. Natomiast wydaje mi się, że jeżeli chodzi o PSD2, to jesteśmy na początku ścieżki.

Ł: Pozostając na chwilę w obszarze powiązanym z otwieraniem się na nowe. Czy banki chcą konkurować z fin-techami? Czy chcą wchodzić w tę strefę nie bankową? Jak Ty to widzisz?

S: Ja nie widzę w naszym banku takich planów. Raczej dążymy do tego, żeby za pomocą narzędzi bankowych dać klientowi możliwość dostępu i ułatwiać mu funkcjonowanie. Najprostszym przykładem jest BLIK czy Przelewy24, które, dzięki integracji z bankami, dają klientom możliwość wykonania natychmiastowej transakcji np. w sklepie internetowym. Banki dają narzędzia, które umożliwiają sprawną obsługę transakcji bezgotówkowych czy zakupów w sklepach. Wszędzie tam, gdzie pojawiają się aspekty finansowe, gdzie trzeba zapłacić za coś albo pozwolić klientowi ulokować pieniądze, tam pojawia się przestrzeń dla banków i ich rola w zapewnieniu klientowi sprawnej obsługi i bezpieczeństwa transakcji.

Ł: Czyli dalsze skupienie na integracji?

S: Ja to tak widzę. Natomiast oczywiście siłą banków jest nie tylko bezpieczeństwo, ale także szeroka sieć oddziałów czy dobra znajomość rynku finansowego, a co za tym idzie – doradztwo. Jest wielu klientów, którzy potrzebują dostępu do bardziej wyrafinowanych, trudniejszych instrumentów finansowych i wtedy przychodzą do banku. Nie tylko po to, żeby ten instrument finansowy kupić, ale też żeby uzyskać poradę od doświadczonego pracownika banku. Drugą siłą instytucji takich jak Santander jest działanie globalnie, na całym świecie. I dzięki temu efektowi skali i międzynarodowej ekspozycji możemy ułatwić klientowi funkcjonowanie.

Ł: Od wielu lat, w bankowości, mówi się o cyfrowej rewolucji. Jak, z Twojej perspektywy – doświadczonego praktyka – zmieniała się bankowość i czym dzisiaj jest dla Santander Bank Polska cyfrowa rewolucja? Jakie wyzwania stoją dziś przed bankowością i jakie widzisz kierunki rozwoju?

S: Pamiętam czasy, kiedy tworzyliśmy w naszym banku pierwszą bankowość elektroniczną. Pierwszą, czyli coś zupełnie nowego. Zmienialiśmy systemy oddziałowe na jeden system centralny i łączyliśmy ten system centralny z systemem dostępnym dla naszych klientów. To była pierwsza albo druga bankowość elektroniczna w ogóle w Polsce. To już była rewolucja cyfrowa.

Ale żyjąc w świecie IT, trudno mówić o czymś innym niż ciągła rewolucja. Nasz świat przyspiesza i coraz więcej i szybciej się dzieje. Natomiast historia mojej kariery to jest właściwie cały czas udział w rewolucji cyfrowej.

Czym ona jest, w tej chwili w bankowości? To przede wszystkim cyfryzacja wszystkich usług bankowych, żeby umożliwić naszym klientom wykonywanie wszystkich operacji z domu, z fotela, z własnego biurka, bez konieczności odwiedzania oddziału banku.

Ł: Wcześniej mówiło się o tym, że to dla wygody a teraz mówi się, że dla bezpieczeństwa. 

S: Tak, ja jednak wciąż myślę, że to głównie dla wygody. Pierwszym kryterium jest wygoda i szybkość operacji. Łatwość i szybkość dostępu, w każdym miejscu i o każdej godzinie. Niezależnie od tego w jakim kraju aktualnie się znajduję. Chcę mieć dostęp do mojego konta i chcę działać.

Teraz oczywiście kwestia bezpieczeństwa ze względu na Covid-19 staje się dodatkowo bardzo istotna. Bankowość internetowa daje nam komfort wykonywania wszystkich niezbędnych operacji finansowych bez wychodzenia z domu i bez narażania się na zakażenie.

Ł: Elastyczność jest bardzo charakterystyczna dla IT. Globalizacja natomiast jest widoczna właściwie w każdej branży, w każdym wertykalu biznesowym. Zawsze, gdy mówimy o globalizacji i elastyczności nie sposób nie wspomnieć o rozwiązaniach chmurowych. Jak to, według Ciebie, jest z bankami? Czy chmura, poza gościnnymi występami, zagości w bankach na stałe? Jakie są według Ciebie ograniczenia wykorzystania chmury publicznej w bankowości?

S: Już teraz wiele rozwiązań bankowych funkcjonuje w  oparciu o usługi chmurowe. Mamy już nawet takie rozwiązania, które są całkowicie wyniesione do chmury. Myślimy o coraz większym wykorzystaniu tego typu rozwiązań i to jest tylko kwestia czasu.

Kiedy bankowi opłaci się przetransferować pewne funkcje czy aplikacje do chmur? Kiedy regulacje prawne, które są pewnym gorsetem nałożonym na bank, umożliwią szersze wykorzystanie rozwiązań chmurowych? Stale analizujemy sytuację w tym zakresie.

Dziś rozwiązania regulatorów pozwalają na wykorzystanie rozwiązań chmurowych ale tylko takich, które są zlokalizowane na terenie Unii Europejskiej, co oczywiście implikuje, że z wielu rozwiązań dostępnych na rynku banki w Polsce nie mogą korzystać. To jest odrobinę sprzeczne z ideą chmury i ogranicza nas geograficznie. Przecież jednym z aspektów, który interesuje użytkownika końcowego jest szybkość działania. Choćby pracował z Japonii czy USA.

Kolejnym istotnym dla banku aspektem są koszty. Oczywiście rozwiązania chmurowe, w miarę rozwoju i popularyzacji stają się coraz tańsze. Nie możemy jednak zapomnieć, że dziś całościowy koszt transferu istniejących rozwiązań do chmury jest duży.

Inaczej jest w przypadku, w którym budujemy nowe rozwiązanie, wtedy jest zdecydowanie łatwiej i trochę taniej.

Ł: Czy widzisz, że takim blockerem może się stać przechowywanie danych personalnych w chmurze? Wspominałeś, że bank to instytucja zaufania. Jednocześnie paradygmatem chmury jest bycie wszędzie i bycie nigdzie. Jest ta zasada pokaż palcem, gdzie są moje dane. W chmurze to jest praktycznie niemożliwe. Czy myślisz, że natrafimy na granicę i banki powiedzą – “dalej już nie”?

S: Ja zbyt długo jestem w IT i zbyt często wydawało mi się, że jest pewna granica i poza nią już się nie da nic zrobić, żeby teraz tak twierdzić. Dziś wydaje mi się, że „sky is the limit” i tak naprawę nie ma takich granic, których ludzkość wcześniej czy później nie pokona. Pozostaje oczywiście kwestia bezpieczeństwa rozwiązań chmurowych, natomiast jest szereg różnych rozwiązań typu szyfrowanie i zabezpieczenia, które dają bezpieczeństwo i wcale nie mniejsze niż bezpieczeństwo danych, które są zamknięte w sejfie w serwerowni w banku.

Ł: Działając z różnymi rozwiązaniami chmurowymi od 2013 roku myślę podobnie. Ja upatruję słabości rozwiązania w jego projekcie i człowieku, który aplikację wykorzystuje.

S: Od lat mówi się o tym, że najsłabszym ogniwem w bezpieczeństwie jest człowiek i niezależnie od tego, czy dane są w sejfie w serwerowni banku, czy też w chmurze, to i tak największe ryzyko jest, że wyciekną wtedy, kiedy wyciekną na przykład klucze dostępu albo ktoś celowo będzie chciał te dane wyprowadzić.

Ł: Mówiłeś o globalizacji, rozmawialiśmy o chmurze, o bezpieczeństwie i wygodzie użytkowników. To wszystko wymaga, aby nasza organizacja była zintegrowana, systemy połączone i działały w tym samym rytmie wydawczym.

Były różne podejścia do integracji, trendem było ESB i SOA. Pojawiały się API Gateway’e  stworzone do tego, żeby obsłużyć PSD2 i usługi komercyjne.

W tym momencie nowym trendem, bardziej budowania niż integracji, są mikroserwisy i  mikrofrontendy. Czy według Ciebie takie podejście ma przyszłość? Czy w tym kierunku będzie dalej rozwijało się IT? Czy może jednak jest to chwilowy trend?

S: Nie, wydaje mi się, że mikroserwisy to przyszłość. Oczywiście dopóki inżynierowie nie wymyślą czegoś jeszcze lepszego. Wszystko, o czym powiedziałeś, te wszystkie pojęcia, które wymieniłeś albo funkcjonowały albo funkcjonują w banku.  Bank, tak naprawdę, jest w dużej mierze instytucją IT i software housem, który dostarcza oprogramowanie nie na zewnątrz, tylko dla swojego biznesu.

Bank dziś bazuje na oprogramowaniu. Śledzimy i wykorzystujemy wszystkie nowości, które usprawniają pracę. Oczywiście, z powodów, o których powiedzieliśmy wcześniej, czyli konieczności zapewnienia bezpieczeństwa, nie możemy, jako bank, wykorzystywać natychmiast każdej nowej technologii, która się pojawiła. Musimy korzystać w takich technologii, które są sprawdzone i które zapewniają stabilność i bezpieczeństwo rozwiązań.

Dzięki mikroserwisom, mikrofrontendom nasze zespoły rozwojowe mogą pracować niezależnie od siebie nad różnymi komponentami rozwiązania, co sprawia, że rozwój oprogramowania jest szybszy, przyspiesza się również time-to-market produktu. Zespoły reagują na zmiany i potrzeby klienta szybciej i sprawniej.

W tej chwili mikroserwisy są budowane w banku, mikrofrontendy są używane w banku i budujemy w tej chwili nowe rozwiązania czy nowe procesy w oparciu o te paradygmaty.

Ł: Coraz większe znaczenie w przypadku, w którym wykorzystujemy mikrofrontendy, mikroserwisy, zaczyna mieć automatyzacja. Zwiększenie granularności, czyli budowanie coraz mniejszych komponentów, którymi zarządzamy, coraz bardziej przerastają człowieka. W grę wchodzi automatyzacja już nie tylko w kontekście deploymentu czy automatyzacja w kontekście testów. Jak to jest w Santander Bank Polska, czy jest jakaś granica automatyzacji?

S: Jest. Ja nie widzę w tej chwili technologii, która pozwoliłaby zautomatyzować ludzki umysł, czyli zautomatyzować samą pracę deweloperską, rozumianą jako wymyślenie, jak rozwiązać jakiś problem, na przykład jak zaprojektować ekran, żeby on był ergonomiczny, jak zbudować czy zaimplementować pewne algorytmy. Sztuczna inteligencja rozwija się coraz bardziej dynamicznie, ale nie ma w tej chwili takiej technologii, która zastąpiłaby programistę w części koncepcyjnej. Automatyzowane są wszystkie powtarzalne czynności, które nie wymagają kreatywnego podejścia. Programiści automatyzują te procesy i czynności, których wykonywania nie chcą i nie lubią. To bardzo dobry kierunek, aby zrzucać na maszyny te czynności, które nie wymagają kreatywności i wyobraźni. W banku, tam gdzie to jest możliwe i opłacalne, automatyzujemy proces testowania aplikacji i deploymentu.

Ł: Czy zdarzają się przypadki, kiedy automatyzacja nie usprawnia procesu? Czy zdarzyło się tak, że dzięki automatyzacji miało być lepiej, taniej, szybciej, ale z jakichś powodów się to nie udało?

S: Patrząc na moją karierę wieloletnią, to były takie przypadki. Pamiętam czasy, kiedy podejmowano próby zbudowania narzędzi, które na podstawie algorytmu czy opisu w modelu, jak aplikacja powinna działać stworzą działający kod. I to się nigdy nie udało. Ten działający kod był tak ciężki, trudny w utrzymaniu i tak kłopotliwy potem w doprowadzeniu do funkcjonowania, że z takich prób zrezygnowano. Świat poszedł w zupełnie innym kierunku, w kierunku tworzenia pewnych szablonów, bibliotek, które ułatwiają programiście pracę i dostarczają szereg różnych komponentów gotowych do użycia. Dziś programista, poza tym, że musi zbudować wewnętrzne algorytmy, pewną  logikę działania aplikacji, to w dużej mierze aplikację składa z gotowych komponentów, klocków. Dziś już nie ma potrzeby, aby każde okienko, każdy guzik projektować od zera. Raz zaprojektowane są gotowe do użycia. Trzeba jedynie zaplanować i zakodować, jak ma wyglądać każda akcja na tym guziku, czy po naciśnięciu, czy po podwójnym naciśnięciu, czy po każdej innej akcji. W tym sensie świat idzie do przodu i powstaje wiele ułatwień dla programisty.

Natomiast z drugiej strony, świat IT jest coraz bardziej skomplikowany, jest coraz więcej powiązań pomiędzy systemami, pomiędzy firmami. Konsekwencją tego może być sytuacja, w której na przykład problemy z dostępnością do usług bankowych nie koniecznie wynikają z błędów po stronie banku, ale mogą wynikać z błędów poza naszymi systemami.

Ł: Czy są takie elementy technologii, o których mógłbyś pomyśleć, które mogą stanowić przyszłość, które mogą stanowić kierunek rozwoju bankowości? Czy Ty widzisz coś, co w tej technologii może się pojawiać, pojawia się albo będzie się pojawiać, w co banki powinny zainwestować, na co banki powinny patrzeć? 

S: Z takich technologii, które moim zdaniem będą miały bardzo silny wpływ na funkcjonowanie banku, są komputery kwantowe, które będą przyspieszały jeszcze bardziej naszą pracę. Z półki rozwiązań software, uważam, że jest to sztuczna inteligencja. Tylko sztuczna inteligencja w odpowiedni sposób rozumiana. Jest szereg różnych aplikacji, które się nazywa potocznie sztuczną inteligencją, ale dla mnie one sztuczną inteligencją nie są. Moim zdaniem sztuczna inteligencja to jest taki mechanizm, który podejmuje decyzje, których ja nie jestem w stanie przewidzieć, bo one nie wynikają z algorytmów. Decyzje te wynikają z tego jakie dane mamy zgromadzone i w jakiej kolejności te dane gromadziliśmy i poznawaliśmy. Trzeba odróżnić sztuczną inteligencję od BI. BI to program, w którym zbudowane są algorytmy które przesiewają dane i wyciągają z tych danych wnioski ale według ściśle określonego algorytmu zdefiniowanego przez programistę.

Ł: Czy to już jest właśnie inteligencja tego developera

S: Tak, w tym przypadku możemy już chyba o tym zacząć wspominać. W takim podejściu jesteśmy w stanie coś stworzyć z wykorzystaniem mechanizmów ‘nieludzkich’, natomiast ocena efektów działania, w dalszym ciągu, według mnie, pozostanie obszarem dla człowieka.

Ł: Niektórzy wielcy świata IT mówią o tym, że o prawdziwej sztucznej inteligencji będziemy mogli mówić dopiero wtedy, gdy będziemy mieli jeszcze szybsze komputery. Gdy będziemy mogli zrobić walidację tysiąca możliwych scenariuszy, czy 10 tysięcy możliwych scenariuszy, określić ich prawdopodobieństwo i wybrać najlepszy. Kiedy komputery będą w stanie wykonać proces myślowy, który wykonuje człowiek tylko dużo, dużo szybciej.  

S: Komputery w tej chwili działają zupełnie inaczej niż ludzki umysł, to jest cały czas model Neumannowski. Można powiedzieć sekwencyjnie. Umysł ludzki działa zupełnie inaczej: jeżeli teraz w kąciku oka zobaczę coś niespodziewanego, to mój umysł zareaguje błyskawicznie nie dlatego, że cały czas sekwencyjnie skanuję całe pole widzenia po to, żeby zobaczyć, czy coś się różni, tylko dlatego, że równolegle te wszystkie obrazy są przetwarzane w moim mózgu. Czekam z niecierpliwością na to, aż komputery tak działające powstaną, nie sekwencyjne, tylko równoległe.

Ł: Czyli mamy przed sobą co najmniej jedną rewolucję cyfrową. 

S: O, jeszcze nie jedną, jeszcze nie jedną.

Ł: Staszku, dziękuję Ci serdecznie, naprawdę bardzo przyjemnie się rozmawiało.

S: Dziękuję za zaproszenie.

Stanisław Namyślak,

Chief Technology Officer w Pionie Transformacji Cyfrowej w Santander Bank Polska.

What Can We Do For Your Business?

Contact Us!

You might also be interested in